
Iudex esto Titius. Si paret, że materiał, o który toczy się spór, jest marcusa Dobroslausa ex iure Quiritium i jeśli ten materiał nie zostanie na żądanie sędziego wydany, ile ona tkanina jest warta, tantam pecuniam iudex condemna; si non paret, absolve.
Dawnymi czasy, czyli jakowoś w kwietniu czy maju roku przeszłego, nabyłem byłem 10 metrów runa przerobionego na tkaninę mundurową białą, dwa metry tkaniny czarnej i metr granatowej. Dałem je pewnemu krawcowi, poleconemu mi nota bene przez zaufanego kolegę. Tenże krawiec zobowiązał się uszyć mi z tego mundury na osób cztery. Nie uszył. Przez miesiąc, dwa, uszył jeden, przez trzy, cztery, do dziś nie uszył reszty i materiału nie wydał. Ponieważ niemiłym mi jest spotykanie się z nim, daję ultimatum na wydanie przedmiotu umowy: 30 dni od dziś.
Chciałem odzukańca załatwić z naruszenia posiadania, udałem się zatem z pytaniem do mego szanownego Rodziciela, który mówi, że nijak się nie da, bo wobec mnie krawczyk jest posiadaczem niewadliwym, czyli o naruszeniu posiadania mowy być nie może. No to pytam, co czynić. Ano baco, odpowiada Papa, załatwić z powództwa egzekucyjnego.
Zatem tak sobie myślę: 1° posiadanie i własność w Polszcze a Imperium Romanum nie różnią się niczym. 2° Interdykty i skargi jak działały wtedy, tak i dziś działają, 3° zgodnie z zasadą ,,nie kijem go, to pałką'', skoro z interdyktu utrubi nie mogę, to z rei vindicatio. Nie interdyktem go, to skargą. A poza tym zainteresuję nim prokurora ryjonowego w związku z art. 278 § 2 K.K., czyli przywłaszczenie rzeczy powierzonej. Liczę, że mi odda belę sukna, zanim prokuror go zawezwie.
Za długo zwlekałem. Trzeba było wcześniej mu zagrozić. A tak mus czekać. Zbyt łagodny byłem. A koleś swoją drogą straszny bezczel. zadzwonił do mnie we wrześniu i pytał ,,czy kurwa szyć, bo się nie odzywasz''. No to powiedziałem ,,kurwa szyć'' w domyśle: tępy piczu, goń się. Teraz trza cierpieć za dobre serduszko. Ale nie popuszczę i nie odpuszczę. Nie ma odwrotu i nie ma powrotu.