Naród nasz polski, ,,Naród przez duże en'', nie ma znaczenia, co mu dać, on weźmie, popsuje, a potem będzie jęczeć, że nie działa. Nie mówię o mediach, bo one zawsze będą pieprzyć od rzeczy, przesadzać, wypisywać brednie. Nie. Nie media. Ludzie są solą. Solą w oku tej ziemi.
Zwykłem usuwać ulotki, plakaty i wszelki taki chłam wiszący na przystankach i słupach. Większość ludzi wykazuje się zwyczajną obojętnością lub nie zauważa. Ułamek pochwali, pojedyncze osoby w popłochu polecą zrywać numer, zanim ja usunę ulotkę. A niektórzy... Niektórym się podoba, że ulotka wisi. Co celniejsze uwagi, które usłyszałem byłem, opiewały na:
-pierdolonego okularnika kumulatywnie z chujem jebanym,
-,,pracujesz w MPO?'', po którym na moją odpowiedź nastąpiła cięta riposta ,,spierdalaj, gnoju'',
-,,a ktoś tak się napracował, żeby to powiesić'',
-,,wolno wieszać''; na moje ,,nie wolno'' padło: ,,wolno, wiem lepiej'',
-,,przeszkadza ci to?''.
Przestałem szanować ludzi, przestałem zważać na ich wiek, pozycję społeczną, płeć, wykształcenie, orientację seksualną. Każdy, kto się do mnie odzywa z agresją (a większość z tych, którzy się odzywają, miesza zadziwienie z agresją), dostaje odpowiedź adekwatną do swojej wypowiedzi. Następnym razem, jeśli nie każę wypierdalać, to przynajmniej powiem, że jeżli chce mieszkać w chlewie, to jego sprawa, ale ja w jego chlewie mieszkać nie zamierzam. I naprawdę w dupie mam roboli, którzy ogłaszają, żem okularnik pierdolony. Sram na staruchów wyglądających na meneli, którzy ogłaszają, że to nie moja sprawa, że jest brudno.
Ale ludzie, im nie wystarczy, że jest brudno. O nie. Jakby im wystarczyło, to by był spokój. Oni muszą wypowiedzieć swoje zdanie, mienić się obrońcami własności, wolności gospodarczej, prawa do reklamy oraz przekonania, że skoro wisi, to można. I tylko ,,odpowiednie służby'' są powołane do sprzątania.
A ja pierdolę prawo do reklamy, działalność gospodarczą, bo co to za działalność gospodarcza, której dźwignią handlu jest pordzewiały samochód z tandetnym szyldem na dachu, porzucony na poboczu, albo chociażby i zaparkowany legalnie. Ostatnio w Stołecznej cytowano wypowiedź jaśnie przedsiębiorcy, który na zarzuty mieszkańców Wilanowa, że im zaśmieca okolicę, odrzekł, jakże celnie i dowcipnie, że skoro snobom przeszkadza, to niech się snoby przeprowadzą. Poza dosadnym podkreśleniem własnego poziomu umysłowego i osobowściowego ów pan przedsiębiorca, jaśnie pan mikroprzedsiębiorca, wpisany do EDG, mający własny REGON, NIP, płacący na ZUS, okazał całemu światu, że owym snobom regularnie zazdrości, że owe snoby mają kasę, by w Miasteczku Wilanów mieszkanie sobie kupić, a on tej kasy nie ma, to przynajmniej w takim skromnym zakresie krwi im napsuje, że im widok popsuje. Bo chujkiem małym jest, mściwym, ale jednocześnie jaśnie panem przedsiębiorcą, który z wolności gospodarczej korzysta, a skoro wolność ma, to i samochody reklamujące porzucać może, na słupach ogłoszenia wieszać, na estetykę srać. Bo niestety tak to jest, że jak człowiek w gnoju mieszka, to mu nie przeszkadza brud dokoła, a jak gdzie czysto jest, to sterylnie i nienaturalnie.
I dlatego żądam absolutnego prymatu ładu przestrzennego nad swobodą działalności gospodarczej.
9 czerwca 2011
26 marca 2011
Eksplanacja polityczna...
czyli dlaczego UPR nie jest taka zajebista, jak to się niektórym wydaje. (A ponadto spraw innych ciut.)
Po pierwsze primo, wstęp, czyli nie pisałem długo, a teraz piszę. Koniec wstępu. Nie będzie przeprosin, błagania o wybaczenie, ekspiacji i całego tego bardzo-mi-przykro-że-zawiodłem-kochanych-czytelników.
Po drugie primo, meritum.
Na bezbożnym śmietniku międzysieci, kwejku, pojawił się był obrazek opisujący partie polityczne polskie w świetle złym, z wyłączeniem UPR, opisanej w świetle dobrym, oraz hasełkiem zachęcającym do dokonania wyboru partii własnej k'oddaniu nań głosu. Obrazek ów, dostępny jest tu, a ja pozwolę poniżej dokonać wydobycia zeń tez (oraz skomentowania owych).
Tezy:
1: UPR nie da, ale nie zabierze, w przeciwieństwie do tych, którzy zabierają.
Komentarz 1: Zabiera nie partia, ale państwo. Państwo zabiera, bo państwo musi mieć pieniądze na pewne podstawowe swoje funkcje, które polegają niekoniecznie na dawaniu, lecz na przykład na budowie dróg, inszej infrastruktury, czy na (przykład możliwie maksymalnie abstrakcyjny) dokonywaniu interwencji walutowych. Chyba, że uznajemy, że UPR dróg nie będzie budować, bo to też dawanie.
2: UPR obniży VAT do 15%, mniejszy być nie może, co wynika z zakazu z UE, zniesie akcyzę na paliwo, zlikwiduje PIT i składki ubezpieczeniowe.
Komentarz 2: co do obniżki poniżej 15%, to można, wszak jedynie przez wskazanie towarów objętych stawką obniżoną. Co do likwidacji innych podatków: podatki bezpośrednie stanowią ułamek tego, co państwo uzyskuje. Z samego VATu o niskiej stawce państwo nie będzie w stanie finansować swych zadań (nawet, jeżeli UPR ograniczy do maksimum zadania państwa, a podniesie wydatki na obronność- o tym dalej). Zniesienie składek ubezpieczeniowych spowoduje, że słabozarabiająca część społeczeństwa zostanie pozbawiona ubezpieczenia zdrowotnegi i emerytalnego, a wydatków na prywatnych ubezpieczycieli nie będzie w stanie ponieść, w związku z czym zostanie pozbawiona opieki emerytalnej i zdrowotnej.
3: Polak będzie zarabiać 100% tego, co wypracuje, a nie 50%, jak dziś.
Komentarz 3: Tu argument jest ad personam twórcy obrazka, że językowo jest to bezsensowny bezsens, bo zarabia 100%, ino potem część oddaje.
4: Polak oddaje coś ,,ekpie z Wiejskiej''.
Komentarz 4: argument jak wyżej, przy czym jeszcze gorzej świadczy o twórcy, który nie odróżnia Sejmu od państwa, który nie rozumie idei państwowości i podąża za tezami gazety Fakt, że ,,posłowie kradną nasze pieniądze''. Pogratulować rozumu, ziom.
5: prywatyzacja służby zdrowia i edukacji spowoduje podniesienie standardu usług i obniżenie cen.
Komentarz 5: podniesienie standardu usług ciut, obniżenia ciut, a także wykluczenie z możliwości otrzymania świadczenia tych, którzy nie mają dość kasy na zapłatę za najprostsze zabiegi, nie mówiąc o wielogodzinnej operacji mózgu.
5a: jakość usług u prywatnych lekarzy jest lepsza.
Komentarz 5a: mam doświadczenia zarówno z prywatną, jak i publiczną służbą zdrowia i twierdzę, że owszem, gabinety prywatne mogą być ładniejsze i nowocześniejsze, ale ostatecznie to w państwowej służbie zdrowia (nawet, jeśli płacę), mam dostęp do najlepszych profesorów i najdroższego sprzętu specjalistycznego, a o jakości nie świadczy kolor farby na ścianie, tylko umiejętność lekarza, sprzęt dostępny, a z tym wcale nie jest źle.
5b: najlepsze uczelnie są prywatne.
Komentarz 5b: tyle tylko, że ich najlepszość nie wynika z prywatności, a z tego, że są stare, renomowane, a także że w USA nie było państwowych. Bo już w Europie Oxford, Cambridge, Sorbona, Humboldt- są publiczne. Ponadto- co w dzisiejszych czasach znaczy prywatny? Jest spółką? Nie dostaje grantów od państwa?
6: Zerowe wydatki na kulturę, szkolnictwo, służbę zdrowia.
Komentarz 6: Czyli kultura przestaje istnieć, bo nie jest na tyle dochodowa, by się na nią rzuciły prywatne przedsiębiorstwa, od szkolnictwa i opieki medycznej odgrodzeni są od wszelkich świadczeń, a większość- od świadczeń bardziej złożonych. Bo człowiek, który nie ma na czynsz nie będzie opłacać wysokiej składki u prywatnego ubezpieczyciela.
7: Podnieść wydatki na Policję, armię itp.
Komenarz 7: Fajnie, tylko z czego? Bo jak się zlikwiduje podatki, to nie zostanie tyle, żeby jakiekolwiek wydatki podnosić. A wymiar sprawiedliwości? A infrastruktura? A ochrona przeciwpożarowa? A adminsitracja- nawet minimalna? A nadzór budowlalny? A inspekcja handlowa, pracy, sanitarna? Chyba, że likwidujemy inspekcje i pozwalamy na to, by nie było żadnej kontroli zdrowia, jakości, higieny, warunków pracy.
8: legalizacja narkotyków.
Komentarz 8: Tu nie chodzi o legalizację, ale o argument, który jest w tym celu użyty. Bo ,,skakać z wieżowca też można, ale nie każdy skacze''.
Bo każdy jest na tyle rozumny, że zdaje sobie sprawę, że skok z wieżowca to śmierć. A z dragami to raz, że nie każdy sobie zdaje, dwa, że jeśli już, to myśli, że uniknie problemów, trzy, że nie każdy wpada z własnej winy, a potem nie może sobie poradzić z wyjściem. Bo gówniarz spróbuje z głupoty, a potem się zaćpa na śmierć, bo nie będzie w stanie wyjść z nałogu.
Krótki komentarz do całości: jeżeli tak ma wyglądać liberalizm, to ja dziękuję, zostanę konserwą albo lewakiem, ale takim liberałem ja być nie chcę. Bo powyższe tezy nie reprezentują liberalizmu, tylko szalony sen bogatego anarchisty, mogącego fundować sobie protezy stawu biodrowego, uniwersytet swoim dzieciom, detoks na zawołanie i kulturę dla siebie. Sorry, nie każdy może. I taki liberalizm doprowadzi do wskrzeszenia najgorszego, niekontrolowanego kapitalizmu przełomu XIX i XX wieku. Już przez to przechodziliśmy i zasadniczo nie chcemy do tego wracać. Dlatego Korwinom i im podobnym należy powiedzieć stanowcze ,,nie''.
Po pierwsze primo, wstęp, czyli nie pisałem długo, a teraz piszę. Koniec wstępu. Nie będzie przeprosin, błagania o wybaczenie, ekspiacji i całego tego bardzo-mi-przykro-że-zawiodłem-kochanych-czytelników.
Po drugie primo, meritum.
Na bezbożnym śmietniku międzysieci, kwejku, pojawił się był obrazek opisujący partie polityczne polskie w świetle złym, z wyłączeniem UPR, opisanej w świetle dobrym, oraz hasełkiem zachęcającym do dokonania wyboru partii własnej k'oddaniu nań głosu. Obrazek ów, dostępny jest tu, a ja pozwolę poniżej dokonać wydobycia zeń tez (oraz skomentowania owych).
Tezy:
1: UPR nie da, ale nie zabierze, w przeciwieństwie do tych, którzy zabierają.
Komentarz 1: Zabiera nie partia, ale państwo. Państwo zabiera, bo państwo musi mieć pieniądze na pewne podstawowe swoje funkcje, które polegają niekoniecznie na dawaniu, lecz na przykład na budowie dróg, inszej infrastruktury, czy na (przykład możliwie maksymalnie abstrakcyjny) dokonywaniu interwencji walutowych. Chyba, że uznajemy, że UPR dróg nie będzie budować, bo to też dawanie.
2: UPR obniży VAT do 15%, mniejszy być nie może, co wynika z zakazu z UE, zniesie akcyzę na paliwo, zlikwiduje PIT i składki ubezpieczeniowe.
Komentarz 2: co do obniżki poniżej 15%, to można, wszak jedynie przez wskazanie towarów objętych stawką obniżoną. Co do likwidacji innych podatków: podatki bezpośrednie stanowią ułamek tego, co państwo uzyskuje. Z samego VATu o niskiej stawce państwo nie będzie w stanie finansować swych zadań (nawet, jeżeli UPR ograniczy do maksimum zadania państwa, a podniesie wydatki na obronność- o tym dalej). Zniesienie składek ubezpieczeniowych spowoduje, że słabozarabiająca część społeczeństwa zostanie pozbawiona ubezpieczenia zdrowotnegi i emerytalnego, a wydatków na prywatnych ubezpieczycieli nie będzie w stanie ponieść, w związku z czym zostanie pozbawiona opieki emerytalnej i zdrowotnej.
3: Polak będzie zarabiać 100% tego, co wypracuje, a nie 50%, jak dziś.
Komentarz 3: Tu argument jest ad personam twórcy obrazka, że językowo jest to bezsensowny bezsens, bo zarabia 100%, ino potem część oddaje.
4: Polak oddaje coś ,,ekpie z Wiejskiej''.
Komentarz 4: argument jak wyżej, przy czym jeszcze gorzej świadczy o twórcy, który nie odróżnia Sejmu od państwa, który nie rozumie idei państwowości i podąża za tezami gazety Fakt, że ,,posłowie kradną nasze pieniądze''. Pogratulować rozumu, ziom.
5: prywatyzacja służby zdrowia i edukacji spowoduje podniesienie standardu usług i obniżenie cen.
Komentarz 5: podniesienie standardu usług ciut, obniżenia ciut, a także wykluczenie z możliwości otrzymania świadczenia tych, którzy nie mają dość kasy na zapłatę za najprostsze zabiegi, nie mówiąc o wielogodzinnej operacji mózgu.
5a: jakość usług u prywatnych lekarzy jest lepsza.
Komentarz 5a: mam doświadczenia zarówno z prywatną, jak i publiczną służbą zdrowia i twierdzę, że owszem, gabinety prywatne mogą być ładniejsze i nowocześniejsze, ale ostatecznie to w państwowej służbie zdrowia (nawet, jeśli płacę), mam dostęp do najlepszych profesorów i najdroższego sprzętu specjalistycznego, a o jakości nie świadczy kolor farby na ścianie, tylko umiejętność lekarza, sprzęt dostępny, a z tym wcale nie jest źle.
5b: najlepsze uczelnie są prywatne.
Komentarz 5b: tyle tylko, że ich najlepszość nie wynika z prywatności, a z tego, że są stare, renomowane, a także że w USA nie było państwowych. Bo już w Europie Oxford, Cambridge, Sorbona, Humboldt- są publiczne. Ponadto- co w dzisiejszych czasach znaczy prywatny? Jest spółką? Nie dostaje grantów od państwa?
6: Zerowe wydatki na kulturę, szkolnictwo, służbę zdrowia.
Komentarz 6: Czyli kultura przestaje istnieć, bo nie jest na tyle dochodowa, by się na nią rzuciły prywatne przedsiębiorstwa, od szkolnictwa i opieki medycznej odgrodzeni są od wszelkich świadczeń, a większość- od świadczeń bardziej złożonych. Bo człowiek, który nie ma na czynsz nie będzie opłacać wysokiej składki u prywatnego ubezpieczyciela.
7: Podnieść wydatki na Policję, armię itp.
Komenarz 7: Fajnie, tylko z czego? Bo jak się zlikwiduje podatki, to nie zostanie tyle, żeby jakiekolwiek wydatki podnosić. A wymiar sprawiedliwości? A infrastruktura? A ochrona przeciwpożarowa? A adminsitracja- nawet minimalna? A nadzór budowlalny? A inspekcja handlowa, pracy, sanitarna? Chyba, że likwidujemy inspekcje i pozwalamy na to, by nie było żadnej kontroli zdrowia, jakości, higieny, warunków pracy.
8: legalizacja narkotyków.
Komentarz 8: Tu nie chodzi o legalizację, ale o argument, który jest w tym celu użyty. Bo ,,skakać z wieżowca też można, ale nie każdy skacze''.
Bo każdy jest na tyle rozumny, że zdaje sobie sprawę, że skok z wieżowca to śmierć. A z dragami to raz, że nie każdy sobie zdaje, dwa, że jeśli już, to myśli, że uniknie problemów, trzy, że nie każdy wpada z własnej winy, a potem nie może sobie poradzić z wyjściem. Bo gówniarz spróbuje z głupoty, a potem się zaćpa na śmierć, bo nie będzie w stanie wyjść z nałogu.
Krótki komentarz do całości: jeżeli tak ma wyglądać liberalizm, to ja dziękuję, zostanę konserwą albo lewakiem, ale takim liberałem ja być nie chcę. Bo powyższe tezy nie reprezentują liberalizmu, tylko szalony sen bogatego anarchisty, mogącego fundować sobie protezy stawu biodrowego, uniwersytet swoim dzieciom, detoks na zawołanie i kulturę dla siebie. Sorry, nie każdy może. I taki liberalizm doprowadzi do wskrzeszenia najgorszego, niekontrolowanego kapitalizmu przełomu XIX i XX wieku. Już przez to przechodziliśmy i zasadniczo nie chcemy do tego wracać. Dlatego Korwinom i im podobnym należy powiedzieć stanowcze ,,nie''.
20 grudnia 2010
rzondam ókarania ministra
a taksze kopńeńća w dupe całej masy narodu...
Kilka spraw o infrastrukturze i dziennikarzach, czyli nowy szyld Instytutu Dziennikarstwa nie przekłada się na jakość warsztatu pismaków.
Rozkład kolejowy zmienia się w grudniu. Od lat wielu zmienia się w grudniu. Od lat wielu również w grudniu sypie śnieg. Raz więcej, raz mniej, ale sypie. Ponieważ na kolei nie może być dobrze, śnieg nie może być winny. Winni muszą być minister i PKP. Muszą oni, bo winny musi być de nomine wskazany. Upraszam pismaków o odpoweidź, gdzie był chaos. Gdzie się ukrył był podczas zmiany rozkładu, bo m go nie widział, a przynajmniej nie w stopniu większym, niźli w latach ubiegłych.
O winie po pierwsze:
Jeżeli przewoźnicy sami nie wiedzą, czego chcą i z opóźnieniem dostarczają operatorowi swoje wymarzone rozkłady jazdy, to nie można oczekiwać, że operator w pół godziny stworzy rozkład, przydzieli sloty i jeszczo zrobi to tak, że pasażerowie będą zadowoleni, a pociągi nie będą w siebie wjeżdżać.
O winie po drugie:
Jeżeli pada śnieg w obfitości niezmiernej, to tory są zasypane. Jeśli tory są zasypane, pociąg nie jedzie. Jeśli pociąg nie jedzie, to stoi.
O winie po trzecie:
Jeśli jest mróz, to uszkodzeniu ulegają wagony i lokomotywy. Jeśli ulegają uszkodzeniu, to pociąg się zatrzymuje, bo głupio by było, żeby był wypadek. Jeśli pociąg się zatrzyma, to stoi.
O winie po czwarte:
Jeśli dziennikarz jest zbyt ograniczony na umyśle, żeby zbadać, że PKP, PLK, Ministerstwo Infrastruktury, Skarb Państwa i lokomotywa to nie jest jedno i to samo, do Dominus eius cum i fejspalm in mundo.
Ad pkt 4.:
PKP jest spółką. Minister Infrastruktury jest organem administracji. PLK jest spółką, Skarb Państwa jest Polską wykonującą dominium, lokomotywa jest pojazdem szynowym służącym do prowadzenia pociągu złożonego z wagonów nieposiadających własnego napędu.
Ad 4 dalej:
Rozkład układa PLK na podstawie tego, co dostarczą przewoźnicy. Minister Infrastruktury koordynuje budowę torów i zajmuje się Urzędem Transportu Kolejowego. PKP jest holdingiem o nie do końca sprecyzowanej roli. Skarb Państwa jest właścicielem PKP jako spółki i PLK jako drugiej spółki. Lokomotywa jeździ po torach. Jeśli w spółce publicznej jest burdel, odpowiedzialność ponosi zarząd, a nie sąd rejestrowy. Dlaczego niby minister infrastruktury ma ponosić odpowiedzialność, że jest burdel na torach? Dużo większą (choć wciąż absolutnie zerową) odpowiedzialność ponosi Minister Skarbu Państwa. Tylko dlaczego on ma być odpowiedzialny za to, że pada śnieg?
Ad 4 wciąż dalej:
Jest jeszcze pasażer. The passenger. Pasażer jest dwoisty: rozsądny i bezmyślny. Ten bezmyślny dużo bardziej dokucza. Bo rozsądny zbada rozkład w necie, gazecie, peronie, infotelu kolejowym. Bezmyślny nie zorientuje się, że wielki napis: OD JUTRA NOWY ROZKŁAD oznacza, że od jutra nowy rozkład. Bezmyślny passenger jest statystycznie wielokrotnie częstszy od rozsądnego. Bezmyślny pasażer widzi winę wszędzie, poza sobą. Bezmyślny passenger pierwszy rzuca kamieniem i nie widzi w tym niczego niestosownego. Bezmyślny pasażer nie zaopatrzy się w informację nową, tylko na podstawie informacji starej będzie próbował poruszać się w środowisku nowym. Bezmyślny pasażer cierpi za swoją bezmyślność, ale z uwagi na ową bezmyślność, a także hardość i butność nie zauważy lokomotywy w oku swoim.
Ad 4 ciągle jeszcze:
Dziennikarz podliże się pasażerowi i będzie popierać jego zachcianki dymisyjne. Dziennikarz też człowiek, też musi zarobić. Często również dziennikarz jest bezmyślny jak passenger. Gazeta Fakt w dniu: dzisiaj napisała: żądamy odszkodowania za chaos na kolei. A ja żądam zadośćuczynienia za krzywdę doznaną podczas widzenia tytułu takiego. Swoją drogą chyba spróbuję. Ciekawe doświadczenie by było.
Ad 4 ostatnie:
Będąc na dworcach różnych w chwili wejścia w życie rozkładu nie widziałem chaosu. Burdel był taki, jaki jest zawsze podczas przebudów dworca w każdym miejscu na świecie. Więc pytam: gdzie jest, kurwa, chaos? Gdzieś się schował, skurwysynu?
Co do szyldu w tytule, to rzeczywiście, powiesili dni temu mało nowy szyld piękny nowoczesny na ścianie przy wejściu do Instytutu Dziennikarstwa UW. Jakość artykułów nie uległa poprawie.
Kilka spraw o infrastrukturze i dziennikarzach, czyli nowy szyld Instytutu Dziennikarstwa nie przekłada się na jakość warsztatu pismaków.
Rozkład kolejowy zmienia się w grudniu. Od lat wielu zmienia się w grudniu. Od lat wielu również w grudniu sypie śnieg. Raz więcej, raz mniej, ale sypie. Ponieważ na kolei nie może być dobrze, śnieg nie może być winny. Winni muszą być minister i PKP. Muszą oni, bo winny musi być de nomine wskazany. Upraszam pismaków o odpoweidź, gdzie był chaos. Gdzie się ukrył był podczas zmiany rozkładu, bo m go nie widział, a przynajmniej nie w stopniu większym, niźli w latach ubiegłych.
O winie po pierwsze:
Jeżeli przewoźnicy sami nie wiedzą, czego chcą i z opóźnieniem dostarczają operatorowi swoje wymarzone rozkłady jazdy, to nie można oczekiwać, że operator w pół godziny stworzy rozkład, przydzieli sloty i jeszczo zrobi to tak, że pasażerowie będą zadowoleni, a pociągi nie będą w siebie wjeżdżać.
O winie po drugie:
Jeżeli pada śnieg w obfitości niezmiernej, to tory są zasypane. Jeśli tory są zasypane, pociąg nie jedzie. Jeśli pociąg nie jedzie, to stoi.
O winie po trzecie:
Jeśli jest mróz, to uszkodzeniu ulegają wagony i lokomotywy. Jeśli ulegają uszkodzeniu, to pociąg się zatrzymuje, bo głupio by było, żeby był wypadek. Jeśli pociąg się zatrzyma, to stoi.
O winie po czwarte:
Jeśli dziennikarz jest zbyt ograniczony na umyśle, żeby zbadać, że PKP, PLK, Ministerstwo Infrastruktury, Skarb Państwa i lokomotywa to nie jest jedno i to samo, do Dominus eius cum i fejspalm in mundo.
Ad pkt 4.:
PKP jest spółką. Minister Infrastruktury jest organem administracji. PLK jest spółką, Skarb Państwa jest Polską wykonującą dominium, lokomotywa jest pojazdem szynowym służącym do prowadzenia pociągu złożonego z wagonów nieposiadających własnego napędu.
Ad 4 dalej:
Rozkład układa PLK na podstawie tego, co dostarczą przewoźnicy. Minister Infrastruktury koordynuje budowę torów i zajmuje się Urzędem Transportu Kolejowego. PKP jest holdingiem o nie do końca sprecyzowanej roli. Skarb Państwa jest właścicielem PKP jako spółki i PLK jako drugiej spółki. Lokomotywa jeździ po torach. Jeśli w spółce publicznej jest burdel, odpowiedzialność ponosi zarząd, a nie sąd rejestrowy. Dlaczego niby minister infrastruktury ma ponosić odpowiedzialność, że jest burdel na torach? Dużo większą (choć wciąż absolutnie zerową) odpowiedzialność ponosi Minister Skarbu Państwa. Tylko dlaczego on ma być odpowiedzialny za to, że pada śnieg?
Ad 4 wciąż dalej:
Jest jeszcze pasażer. The passenger. Pasażer jest dwoisty: rozsądny i bezmyślny. Ten bezmyślny dużo bardziej dokucza. Bo rozsądny zbada rozkład w necie, gazecie, peronie, infotelu kolejowym. Bezmyślny nie zorientuje się, że wielki napis: OD JUTRA NOWY ROZKŁAD oznacza, że od jutra nowy rozkład. Bezmyślny passenger jest statystycznie wielokrotnie częstszy od rozsądnego. Bezmyślny pasażer widzi winę wszędzie, poza sobą. Bezmyślny passenger pierwszy rzuca kamieniem i nie widzi w tym niczego niestosownego. Bezmyślny pasażer nie zaopatrzy się w informację nową, tylko na podstawie informacji starej będzie próbował poruszać się w środowisku nowym. Bezmyślny pasażer cierpi za swoją bezmyślność, ale z uwagi na ową bezmyślność, a także hardość i butność nie zauważy lokomotywy w oku swoim.
Ad 4 ciągle jeszcze:
Dziennikarz podliże się pasażerowi i będzie popierać jego zachcianki dymisyjne. Dziennikarz też człowiek, też musi zarobić. Często również dziennikarz jest bezmyślny jak passenger. Gazeta Fakt w dniu: dzisiaj napisała: żądamy odszkodowania za chaos na kolei. A ja żądam zadośćuczynienia za krzywdę doznaną podczas widzenia tytułu takiego. Swoją drogą chyba spróbuję. Ciekawe doświadczenie by było.
Ad 4 ostatnie:
Będąc na dworcach różnych w chwili wejścia w życie rozkładu nie widziałem chaosu. Burdel był taki, jaki jest zawsze podczas przebudów dworca w każdym miejscu na świecie. Więc pytam: gdzie jest, kurwa, chaos? Gdzieś się schował, skurwysynu?
Co do szyldu w tytule, to rzeczywiście, powiesili dni temu mało nowy szyld piękny nowoczesny na ścianie przy wejściu do Instytutu Dziennikarstwa UW. Jakość artykułów nie uległa poprawie.
9 grudnia 2010
Bezwładza
Rada Dzielnicy Ursynów nie ukonstytuowała się w pełni, wybór przewodniczącwgo był bezprawny. Rada Miasta Stołecznego Warszawy uznała swą uchwałą, na mocy przepisów Ustawy o Ustroju Miasta, iż I sesja Rady VI kadencji odbyła się w sposób niezgodny z normami przepisanymi, Rada nie była zdolna podejmować prawnie skutecznych decyzji, w tym wybrać swego przewodniczącego.
Prezydent zarządziła zwołanie kolejnej sesji Rady Dzielnicy Ursynów.
Kierwa, jak tępym naszoursynowianinem aspirującym do stanowisk władczych trzeba być, żeby nie umieć zrozumieć przepisów proceduralnych? Jak tępym ciotsonem trzeba być, żeby nie zabezpieczyć własnej dupy w sposób najprostszy z możliwych, czyli przestrzegając procedur?
Możliwe są rozwiązania następujące:
1: Rada Dzielnicy zaskarży uchwałę Rady Miasta do WSA. Oczywiście skutecznie nastąpić to może tylko przy założeniu, że sąd uzna, że Rada bez przewodniczącego może, z uwagi na brak onego, legitymację procesową czynną. Niezależnie od tego skutecznie to nie nastąpi, bo WSA bada poprawność proceduralną, a ta w omawianym wypadku jest zerowa.
2: Rada uzna, że ma to w dupie, zbierze się na sesji i wybierze tego samego przewodniczącego. Tyle, że w takim wypadku Rada milcząco przyzna, że przesrała pierwszą sesję. Bo gdyby nie przesrali, gdyby się znali, nie popełniliby durnego błędu proceduralnego.
W obu wypadkach zwycięża Rada Miasta. Albo uzyskuje orzeczenie sądu, albo uznanie swej decyzji przez Radę Dzielnicy. Rada Dzielnicy i Nasz Ursynów chętnie popieprzą coś o moralnym zwycięstwie i innych tego typu gloriach wiktisach.
Gówno, a nie gloria victis. Zwycięstwo jest jedno, faktyczne. Kto przyznaje się do durnego błędu nie zwycięża moralnie, tylko ogłasza: durny-żem. Kto przesrywa w sądzie, przesrywa na amen. W obu wypadkach Rada Dzielnicy przegrała. Moralnie, faktycznie, prawnie. I żadna Eliza Orzeszkowa z glorią wiktisą nie pomoże. Po to Bozia umiejętność czytania ze zrozumieniem dała, żeby potem nie robić durnot. Chyba, że nie dała. Ale jak nie dała, to się nie idzie do władz.
Prezydent zarządziła zwołanie kolejnej sesji Rady Dzielnicy Ursynów.
Kierwa, jak tępym naszoursynowianinem aspirującym do stanowisk władczych trzeba być, żeby nie umieć zrozumieć przepisów proceduralnych? Jak tępym ciotsonem trzeba być, żeby nie zabezpieczyć własnej dupy w sposób najprostszy z możliwych, czyli przestrzegając procedur?
Możliwe są rozwiązania następujące:
1: Rada Dzielnicy zaskarży uchwałę Rady Miasta do WSA. Oczywiście skutecznie nastąpić to może tylko przy założeniu, że sąd uzna, że Rada bez przewodniczącego może, z uwagi na brak onego, legitymację procesową czynną. Niezależnie od tego skutecznie to nie nastąpi, bo WSA bada poprawność proceduralną, a ta w omawianym wypadku jest zerowa.
2: Rada uzna, że ma to w dupie, zbierze się na sesji i wybierze tego samego przewodniczącego. Tyle, że w takim wypadku Rada milcząco przyzna, że przesrała pierwszą sesję. Bo gdyby nie przesrali, gdyby się znali, nie popełniliby durnego błędu proceduralnego.
W obu wypadkach zwycięża Rada Miasta. Albo uzyskuje orzeczenie sądu, albo uznanie swej decyzji przez Radę Dzielnicy. Rada Dzielnicy i Nasz Ursynów chętnie popieprzą coś o moralnym zwycięstwie i innych tego typu gloriach wiktisach.
Gówno, a nie gloria victis. Zwycięstwo jest jedno, faktyczne. Kto przyznaje się do durnego błędu nie zwycięża moralnie, tylko ogłasza: durny-żem. Kto przesrywa w sądzie, przesrywa na amen. W obu wypadkach Rada Dzielnicy przegrała. Moralnie, faktycznie, prawnie. I żadna Eliza Orzeszkowa z glorią wiktisą nie pomoże. Po to Bozia umiejętność czytania ze zrozumieniem dała, żeby potem nie robić durnot. Chyba, że nie dała. Ale jak nie dała, to się nie idzie do władz.
23 listopada 2010
Większość blokująca
Wybory do rady dzielnicy Ursynów wygrała Platforma. Spocz. Problem w tym, że o jeden mandat mniej, czyli 10, ma Nasz Ursynów, czyli coś, co nie powinno mieć prawa istnienia, coś, co powinno być zmiecione z powierzchni Ziemi, na co Bóg powinien zesłać deszcz ognia i siarki. PiS ma swoje 4 mandaty.
Obecna sytuacja polityczna Ursynowa przedstawia się mało ciekawie:
1: PO nie może rządzić samodzielnie,
2: Nasz Ursynów nie może rządzić samodzielnie,
3: PiS może być koalicjantem kogo bądź i tworzyć większość zdolną przepychać uchwały.
Albo PO połączy się z PiSem i będzie mogło kopać Nasz Ursynów, przy czym ten ostatni będzie wierzgać i gryźć, albo Nasz Ursynów połączy się z PiSem, a wtedy PO będzie wierzgać, gryźć i kopać, a że ma jednego radnego więcej, to będzie jeden na jednego plus rezerwowy do kopania. Opcji PO+Nasz Ursynów w zasadzie nie przewiduje się.
PiS się nie liczy, za to NU i PO są w stanie stworzyć z PiSem większość zdolną zablokować wszystko. Bez PiSu nic nie przejdzie. A tak naprawdę to z PiSem też nic nie przejdzie, bo w radzie jest NU. Czymże ów NU jest? NU jest stowarzyszeniem nienawistnych prostaków, które wydaje samoadorującą się gazetkę, w której opisuje, jakie to porządki zaprowadzi, kogo to pobije, komu palcem pogrozi, kogo poniży, a kogo wywyższy, jakiej to autostrady nie zbuduje, albo i zbuduje; poza tym pojawiają się tam prawdy oczywiste i oczywiście objawione (gdy zwiększy się ruch na Puławskiej, to zwiększy się ruch na Puławskiej). NU nienawidzi wszystkiego, co żyje, wszystkiego, co nie jest nimi. Jest radykalniejsze i bardziej nienawistne od PiSu. Jest stowarzyszeniem żądnych zemsty mieszkańców, którzy nie mają do roboty nic lepszego, niż zapowiadanie, cóż to oni zrobią dla dzielnicy. Nie włączyli się dotychczas w żadną pozytywną akcję, więc nie włączą się i teraz.
Będzie dym. W obecnym układzie sił nie ma szans na trwałą koalicję: o ile PiS zdolność koalicyjną w dzielnicy posiada, to NU- już nie.
Burmistrz. Burmistrza wybiera Rada głosowaniem tajnem. Wybierze? Musiałaby Rada wybrać większością bezwzględną; szanse na to są, powiedzmy, niewielkie, bo każdy zablokuje każdego. Nawet najprawdopodobniejszy scenariusz PiS-NU skończy się szybką awanturą. Rada powoła burmistrza koalicją NU-PiS, to po pewnym czasie odwoła go większością PiS-PO. Rada powoła burmistrza PO-PiS, to odwoła go NU-PiS. Rada nie powoła burmistrza? To powoła go Prezydent, a odwoła Rada. NU i PO są w stanie z PiSem stworzyć większość blokującą wszystkie projekty uchwał równo, przez najbliższe cztery lata. Szanse na stałą koalicję są nikłe, bo NU będzie próbować ugrać dla siebie dużo więcej, niż się PiS jako koalicjant zgodziłby dać. Poza tym NU jest dumny, dufny a butny i nikomu nic dawać nie będzie, bo chce mieć sobie i k'sobie i ogólnie sibi, i tylko sibi habendi.
Pyekło.
Obecna sytuacja polityczna Ursynowa przedstawia się mało ciekawie:
1: PO nie może rządzić samodzielnie,
2: Nasz Ursynów nie może rządzić samodzielnie,
3: PiS może być koalicjantem kogo bądź i tworzyć większość zdolną przepychać uchwały.
Albo PO połączy się z PiSem i będzie mogło kopać Nasz Ursynów, przy czym ten ostatni będzie wierzgać i gryźć, albo Nasz Ursynów połączy się z PiSem, a wtedy PO będzie wierzgać, gryźć i kopać, a że ma jednego radnego więcej, to będzie jeden na jednego plus rezerwowy do kopania. Opcji PO+Nasz Ursynów w zasadzie nie przewiduje się.
PiS się nie liczy, za to NU i PO są w stanie stworzyć z PiSem większość zdolną zablokować wszystko. Bez PiSu nic nie przejdzie. A tak naprawdę to z PiSem też nic nie przejdzie, bo w radzie jest NU. Czymże ów NU jest? NU jest stowarzyszeniem nienawistnych prostaków, które wydaje samoadorującą się gazetkę, w której opisuje, jakie to porządki zaprowadzi, kogo to pobije, komu palcem pogrozi, kogo poniży, a kogo wywyższy, jakiej to autostrady nie zbuduje, albo i zbuduje; poza tym pojawiają się tam prawdy oczywiste i oczywiście objawione (gdy zwiększy się ruch na Puławskiej, to zwiększy się ruch na Puławskiej). NU nienawidzi wszystkiego, co żyje, wszystkiego, co nie jest nimi. Jest radykalniejsze i bardziej nienawistne od PiSu. Jest stowarzyszeniem żądnych zemsty mieszkańców, którzy nie mają do roboty nic lepszego, niż zapowiadanie, cóż to oni zrobią dla dzielnicy. Nie włączyli się dotychczas w żadną pozytywną akcję, więc nie włączą się i teraz.
Będzie dym. W obecnym układzie sił nie ma szans na trwałą koalicję: o ile PiS zdolność koalicyjną w dzielnicy posiada, to NU- już nie.
Burmistrz. Burmistrza wybiera Rada głosowaniem tajnem. Wybierze? Musiałaby Rada wybrać większością bezwzględną; szanse na to są, powiedzmy, niewielkie, bo każdy zablokuje każdego. Nawet najprawdopodobniejszy scenariusz PiS-NU skończy się szybką awanturą. Rada powoła burmistrza koalicją NU-PiS, to po pewnym czasie odwoła go większością PiS-PO. Rada powoła burmistrza PO-PiS, to odwoła go NU-PiS. Rada nie powoła burmistrza? To powoła go Prezydent, a odwoła Rada. NU i PO są w stanie z PiSem stworzyć większość blokującą wszystkie projekty uchwał równo, przez najbliższe cztery lata. Szanse na stałą koalicję są nikłe, bo NU będzie próbować ugrać dla siebie dużo więcej, niż się PiS jako koalicjant zgodziłby dać. Poza tym NU jest dumny, dufny a butny i nikomu nic dawać nie będzie, bo chce mieć sobie i k'sobie i ogólnie sibi, i tylko sibi habendi.
Pyekło.
9 listopada 2010
Obwieszczenie OKW nr 623 w Warszawie
Obwodowa Komisja Wyborcza nr 623 w Warszawie podaje do publicznej wiadomości
(w sposób zwyczajowo przyjęty),
iż:
w dniu 9.11.2010 Komisja została powołana, po czym odbyła swe pierwsze posiedzenie.
Skład komisji:
Barbara Jaworska
Agnieszka Kołacińska
Dobrosław Płaska- przewodniczący
Andrzej Przybylak
Michał Robak
Kamila Sobczyk
Joanna Szymańska- zastępca przewodniczącego.
/-/
Dobrosław Płaska,
przewodniczący
(w sposób zwyczajowo przyjęty),
iż:
w dniu 9.11.2010 Komisja została powołana, po czym odbyła swe pierwsze posiedzenie.
Skład komisji:
Barbara Jaworska
Agnieszka Kołacińska
Dobrosław Płaska- przewodniczący
Andrzej Przybylak
Michał Robak
Kamila Sobczyk
Joanna Szymańska- zastępca przewodniczącego.
/-/
Dobrosław Płaska,
przewodniczący
17 czerwca 2010
ka de te, ka de te, jebać, jebać ka de te
Czytanie z listu Prezydent Warszawy do Mieszkańców.
Oto minął rok prawie od batalii. I nadszedł szabes, abył to dzień jedenasty miesiąca czerwca roku dwa tysiące dziesiątego. I dnia tego runęły na ziemię ostatnie żebra, ostatnie podpory hali. I nie było już hali. A potem nadeszła środa, a był to dzień szesnasty. I runął wtedy całkiem podest od północnej strony działki i nie było już nic, ino gruzowisko i poukładane kupki materiałów. Niechaj ten widok na zawsze będzie przestrogą tym, którzy powiadają ,,to nie ważne, czyje co je, to je ważne, co je moje''.
Oto słowo Władzy.
Chwała Tobie, Pani Prezydent.
Oto minął rok prawie od batalii. I nadszedł szabes, abył to dzień jedenasty miesiąca czerwca roku dwa tysiące dziesiątego. I dnia tego runęły na ziemię ostatnie żebra, ostatnie podpory hali. I nie było już hali. A potem nadeszła środa, a był to dzień szesnasty. I runął wtedy całkiem podest od północnej strony działki i nie było już nic, ino gruzowisko i poukładane kupki materiałów. Niechaj ten widok na zawsze będzie przestrogą tym, którzy powiadają ,,to nie ważne, czyje co je, to je ważne, co je moje''.
Oto słowo Władzy.
Chwała Tobie, Pani Prezydent.
Subskrybuj:
Posty (Atom)