24 lipca 2009

Msza dziękczynna za wypędzenie KDT

Boże Jedyny Przenajświętszy, oto Ty królując nam w niebiosach, wysłuchałeś modłów naszych i za Twoją sprawą wypędzono szpetny blaszak z Miasta naszego. Dzięki Ci, Panie, za ten dar.

Ewangelia wg bezbożnego Dobrosza Warszawiaka
I stało się w dni one, że wyszedł wyrok z Sądu warszawskiego, aby wypędzono KDT. Jęli więc radzić Kupcy co czynić z tym fantem, bowiem wcześniej wołali: dajcie, dajcie, dajcie, lecz Miasto odpowiadało im: wała, wała, wała. Widzieli też Kupcy, że umowa ich wygasła i bezumownie korzystają z gruntu świętokrzyskiego, który Miasta jest. Lecz mówili: oto tam nasze miejsca pracy, tej broni użyjemy, nie o prawie, lecz o moralności wypędzania nas mówić będziemy. Jednak nie byli pewni mocy swej broni, poszli więc do uczonych w piśmie, pośród których był mecenas Chmaj. I on im pomagał i reprezentował ich w Sądach, lecz przegrywali Kupcy i Miasto miało tytuł egzekucyjny, jako wspomina o nim Art. 777 §1 pkt 4 Kodeksu Postępowania Cywilnego. I była nanim klauzula wykonalności. I poszło miasto do komornika, który rzekł: oto będzie tytuł wykonany, a będzie to dwudziestego pierwszego dnia letniego miesiąca lipca.
Oto słowo warszawskie.

Czytanie z Księgi Prezydenckiej
Mając tytuł wykonawczy Prezydent wezwała kupców ostatni raz, by uczynili zadość roszczeniom Miasta i wykonali wyrok dobrowolnie, lecz oni mówili, że nie mają, kurwa, prawa prowadzić żadnej pierdolonej egzekucji. Powiedziało więc Miasto: przyjdziemy do was zbrojnie i z egzekucją i w imieniu prawa. I zobaczymy, czyje będzie na wierzchu; i zobaczymy, kto będzie królem popu, szmaty.
Oto słowo władzy.

Ciąg dalszy nastąpi, to, co jest kursywą, są to cytaty zasłyszane przeze mnie osobiście w miejscu egzekucji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz