20 grudnia 2010

rzondam ókarania ministra

a taksze kopńeńća w dupe całej masy narodu...

Kilka spraw o infrastrukturze i dziennikarzach, czyli nowy szyld Instytutu Dziennikarstwa nie przekłada się na jakość warsztatu pismaków.

Rozkład kolejowy zmienia się w grudniu. Od lat wielu zmienia się w grudniu. Od lat wielu również w grudniu sypie śnieg. Raz więcej, raz mniej, ale sypie. Ponieważ na kolei nie może być dobrze, śnieg nie może być winny. Winni muszą być minister i PKP. Muszą oni, bo winny musi być de nomine wskazany. Upraszam pismaków o odpoweidź, gdzie był chaos. Gdzie się ukrył był podczas zmiany rozkładu, bo m go nie widział, a przynajmniej nie w stopniu większym, niźli w latach ubiegłych.

O winie po pierwsze:
Jeżeli przewoźnicy sami nie wiedzą, czego chcą i z opóźnieniem dostarczają operatorowi swoje wymarzone rozkłady jazdy, to nie można oczekiwać, że operator w pół godziny stworzy rozkład, przydzieli sloty i jeszczo zrobi to tak, że pasażerowie będą zadowoleni, a pociągi nie będą w siebie wjeżdżać.

O winie po drugie:
Jeżeli pada śnieg w obfitości niezmiernej, to tory są zasypane. Jeśli tory są zasypane, pociąg nie jedzie. Jeśli pociąg nie jedzie, to stoi.

O winie po trzecie:
Jeśli jest mróz, to uszkodzeniu ulegają wagony i lokomotywy. Jeśli ulegają uszkodzeniu, to pociąg się zatrzymuje, bo głupio by było, żeby był wypadek. Jeśli pociąg się zatrzyma, to stoi.

O winie po czwarte:
Jeśli dziennikarz jest zbyt ograniczony na umyśle, żeby zbadać, że PKP, PLK, Ministerstwo Infrastruktury, Skarb Państwa i lokomotywa to nie jest jedno i to samo, do Dominus eius cum i fejspalm in mundo.

Ad pkt 4.:
PKP jest spółką. Minister Infrastruktury jest organem administracji. PLK jest spółką, Skarb Państwa jest Polską wykonującą dominium, lokomotywa jest pojazdem szynowym służącym do prowadzenia pociągu złożonego z wagonów nieposiadających własnego napędu.

Ad 4 dalej:
Rozkład układa PLK na podstawie tego, co dostarczą przewoźnicy. Minister Infrastruktury koordynuje budowę torów i zajmuje się Urzędem Transportu Kolejowego. PKP jest holdingiem o nie do końca sprecyzowanej roli. Skarb Państwa jest właścicielem PKP jako spółki i PLK jako drugiej spółki. Lokomotywa jeździ po torach. Jeśli w spółce publicznej jest burdel, odpowiedzialność ponosi zarząd, a nie sąd rejestrowy. Dlaczego niby minister infrastruktury ma ponosić odpowiedzialność, że jest burdel na torach? Dużo większą (choć wciąż absolutnie zerową) odpowiedzialność ponosi Minister Skarbu Państwa. Tylko dlaczego on ma być odpowiedzialny za to, że pada śnieg?

Ad 4 wciąż dalej:
Jest jeszcze pasażer. The passenger. Pasażer jest dwoisty: rozsądny i bezmyślny. Ten bezmyślny dużo bardziej dokucza. Bo rozsądny zbada rozkład w necie, gazecie, peronie, infotelu kolejowym. Bezmyślny nie zorientuje się, że wielki napis: OD JUTRA NOWY ROZKŁAD oznacza, że od jutra nowy rozkład. Bezmyślny passenger jest statystycznie wielokrotnie częstszy od rozsądnego. Bezmyślny pasażer widzi winę wszędzie, poza sobą. Bezmyślny passenger pierwszy rzuca kamieniem i nie widzi w tym niczego niestosownego. Bezmyślny pasażer nie zaopatrzy się w informację nową, tylko na podstawie informacji starej będzie próbował poruszać się w środowisku nowym. Bezmyślny pasażer cierpi za swoją bezmyślność, ale z uwagi na ową bezmyślność, a także hardość i butność nie zauważy lokomotywy w oku swoim.

Ad 4 ciągle jeszcze:
Dziennikarz podliże się pasażerowi i będzie popierać jego zachcianki dymisyjne. Dziennikarz też człowiek, też musi zarobić. Często również dziennikarz jest bezmyślny jak passenger. Gazeta Fakt w dniu: dzisiaj napisała: żądamy odszkodowania za chaos na kolei. A ja żądam zadośćuczynienia za krzywdę doznaną podczas widzenia tytułu takiego. Swoją drogą chyba spróbuję. Ciekawe doświadczenie by było.

Ad 4 ostatnie:
Będąc na dworcach różnych w chwili wejścia w życie rozkładu nie widziałem chaosu. Burdel był taki, jaki jest zawsze podczas przebudów dworca w każdym miejscu na świecie. Więc pytam: gdzie jest, kurwa, chaos? Gdzieś się schował, skurwysynu?

Co do szyldu w tytule, to rzeczywiście, powiesili dni temu mało nowy szyld piękny nowoczesny na ścianie przy wejściu do Instytutu Dziennikarstwa UW. Jakość artykułów nie uległa poprawie.

9 grudnia 2010

Bezwładza

Rada Dzielnicy Ursynów nie ukonstytuowała się w pełni, wybór przewodniczącwgo był bezprawny. Rada Miasta Stołecznego Warszawy uznała swą uchwałą, na mocy przepisów Ustawy o Ustroju Miasta, iż I sesja Rady VI kadencji odbyła się w sposób niezgodny z normami przepisanymi, Rada nie była zdolna podejmować prawnie skutecznych decyzji, w tym wybrać swego przewodniczącego.

Prezydent zarządziła zwołanie kolejnej sesji Rady Dzielnicy Ursynów.

Kierwa, jak tępym naszoursynowianinem aspirującym do stanowisk władczych trzeba być, żeby nie umieć zrozumieć przepisów proceduralnych? Jak tępym ciotsonem trzeba być, żeby nie zabezpieczyć własnej dupy w sposób najprostszy z możliwych, czyli przestrzegając procedur?

Możliwe są rozwiązania następujące:
1: Rada Dzielnicy zaskarży uchwałę Rady Miasta do WSA. Oczywiście skutecznie nastąpić to może tylko przy założeniu, że sąd uzna, że Rada bez przewodniczącego może, z uwagi na brak onego, legitymację procesową czynną. Niezależnie od tego skutecznie to nie nastąpi, bo WSA bada poprawność proceduralną, a ta w omawianym wypadku jest zerowa.
2: Rada uzna, że ma to w dupie, zbierze się na sesji i wybierze tego samego przewodniczącego. Tyle, że w takim wypadku Rada milcząco przyzna, że przesrała pierwszą sesję. Bo gdyby nie przesrali, gdyby się znali, nie popełniliby durnego błędu proceduralnego.

W obu wypadkach zwycięża Rada Miasta. Albo uzyskuje orzeczenie sądu, albo uznanie swej decyzji przez Radę Dzielnicy. Rada Dzielnicy i Nasz Ursynów chętnie popieprzą coś o moralnym zwycięstwie i innych tego typu gloriach wiktisach.

Gówno, a nie gloria victis. Zwycięstwo jest jedno, faktyczne. Kto przyznaje się do durnego błędu nie zwycięża moralnie, tylko ogłasza: durny-żem. Kto przesrywa w sądzie, przesrywa na amen. W obu wypadkach Rada Dzielnicy przegrała. Moralnie, faktycznie, prawnie. I żadna Eliza Orzeszkowa z glorią wiktisą nie pomoże. Po to Bozia umiejętność czytania ze zrozumieniem dała, żeby potem nie robić durnot. Chyba, że nie dała. Ale jak nie dała, to się nie idzie do władz.